Zacznę od plusa. Konik bardzo ładnie załapał, że osoba z saszetką na pasku jest to ta osoba, która będzie go szkolić i wtedy koń zaczyna myśleć co by tu zrobić, żeby dostać nagrodę. Kombinuje wtedy jak "koń pod górę" - przemieszcza się w różnych kierunkach, rusza głową w różne strony i tak dalej. To że robi różne dziwne nowe rzeczy tylko dla osoby z saszetką jest super - bo jakby to robił dla "wszystkich" wtedy by było ciężko podejść do konia bo nigdy by nie było wiadomo co wykombinuje, a tak bez saszetki koń się zachowuje po koniowemu - czyli nie kombinuje - stoi spokojnie. Oczywiście jest już tak, że komendy, których jest już nauczony wykonuje dla każdego nawet bez nagradzania.
Teraz minus - pewnie bardziej dla mnie niż dla konia - nauczyłam konia czegoś trochę dziwnego... To musiało się stać chyba podczas nauki cofania. Niby jest wyraźny sygnał ręką na cofanie i koń go kuma, ale nauczył się też, że jak idę w jego stronę i jestem już blisko to też się cofa. Skutkuje to tym, że nie mogę podejść do konia z boku podczas sesji, bo koń cały czas idzie do tyłu. Próbowałam go wczoraj tego oduczyć troszkę pod koniec chyba załapał. Z obserwacji koleżanki z boku wygląda na to, że mogłam trochę za ostro iść w jego stronę. Bo patrzyłam mu w oczy i szłam dość szybko - po prostu po koniowemu go od siebie odganiałam - może tu był błąd - następnym razem spróbuję iść w jego stronę trochę delikatniej. Tak czy inaczej teraz mam co naprawiać, no ale bez grubszych błędów się raczej nie obędzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz